Mija jeszcze jeden Rok. W roku 2010. wysłałem do
pszczelarzy128 przesyłek z materiałem zarodowym lip japońskich i wonnych, w
roku 2011. – ponad 160. W roku 2012. będę miał niewiele sadzonek, ale za to
dość dużą, jak sądzę, ilość stratyfikowanych nasion Nasiona wymagają więcej umiejętności i
troski. Odbiorcy, którzy nie mają dostatecznego doświadczenia, mogą sobie z
nimi nie poradzić. Ja zaś bogatszy o zebrane od niektórych odbiorców informacje, zdołałem się zorientować, że niewprawni odbiorcy, często mimo woli
tracą przesłany materiał Ja przytłoczony przyrastającą ilością zamówień; ja,
któremu co roku przyrasta garb wieku z wszelkimi tego konsekwencjami; ja, przez
sam fakt przesyłania mi w listach pieniędzy, dotknięty stresem, czy zdołam
się z wynikających stąd zobowiązań
wywiązać, postanowiłem zmienić zasady wysyłania materiału zarodowego.
W związku z
tym proszę Kolegów, aby zamówienia przysyłali mi tylko ci, którzy mają już
pewne umiejętności opieki nad przesyłanym materiałem lub mają kogoś, kto by w tym mógł ich zastąpić. Proszę nie
przesyłać pieniędzy, dopóki nie otrzymacie przesyłki ode mnie. Nie jestem w
stanie nikomu, zwracać pieniędzy za
niezrealizowane przeze mnie zamówienia Gnębiło by mnie to dotkliwie i
fizycznie i psychicznie. W zamówieniach natomiast są wskazane wszelkie inne,
wymagane dotychczas informacje Pszczelarze winni napisać do mnie list
zawierający następujące dane: nazwisko, adres, telefon, wiek, ilość pni,
wykształcenie, czy umie szczepić, czy sadził drzewka miododajne, ile i jaki
materiał by sobie życzył.
Dotąd udawało mi się, jak sądzę, wywiązywać
się ze zobowiązań, choć nie obeszło się
bez pewnych mankamentów i pomyłek. Mogłem ja dokonać pewnych przeoczeń, mogło
coś się zdarzyć na drodze zamówienia lub przesyłki zdążającej do odbiorcy, ale
sądzę po reakcjach telefonicznych lub listownych, że mogą tu wchodzić w grę
jedynie sporadyczne wypadki: Jednemu pszczelarzowi wysłałem na błędny adres ,
inny nie podał własnego adresu; Razu pewnego zostawiłem cały stos przesyłek na
poczcie, a następnego dnia listonosz zwraca mi jedną przesyłkę niezaadresowaną.
Nie dało się tego naprawić, bo nie wiedziałem jaki adres wpisać. A może to była
przesyłka przeznaczona dla Pana, który po pewnym czasie do mnie zatelefonował,
że przesyłki nie otrzymał. Dla zachowania schematu postępowania zgodnego z
moimi nawykami (a szczególnie u ludzi starych wszelka zmiana skutkuje zakłóceniami), poprosiłem
tego Pana, by napisał do mnie list w tej sprawie, a ja szkodę zrekompensuję.
Wówczas rozmówca zarzucił mi oszustwo, że ja tak ludzi nabieram i pewno z tego
mam większy profit niż z pasieki. Zaszokowany poczęstowałem rozmówcę
niecenzuralną propozycją. Po pewnym czasie zreflektowałem się. Takich różnych
kombinatorów mamy dzisiaj przecież w bród i ja mogłem takim się wydać, przecież
ten ktoś nie otrzymał przesyłki. Skoro nie pamiętam adresu, chciałem obecnie
tego Pana publicznie przeprosić, a poniesione szkody gotów jestem
zrekompensować.
Witam,
OdpowiedzUsuńMożna prosić o podanie jakiegoś adresu czy innego kontaktu? Szukałem na stronie ale nie znalazłem.
Pozdrawiam
Arek
arekplewka()gmail.com